Tym razem bardzo sezonowo.

 

I mimo tego, że pogoda za oknem zachęca nas do szaleństwa to będzie poważnie, być może nawet śmiertelnie poważnie.
Pytanie „dlaczego nie można zostawiać dziecka w aucie podczas upałów?” pojawia się rokrocznie. Niestety pomimo apeli, próśb, gróźb, co roku słyszymy o dzieciach pozostawionych w nagrzanych pojazdach.

 

Niby na chwilę, niby tylko na minutkę, na jeden moment wejścia do sklepu.

 

A co jeśli w sklepie zawiesi się terminal płatniczy? Co jeśli kolejka okaże się dłuższa niż zakładałeś? Odłożysz zakupy i wrócisz do samochodu? Jesteś pewny? Przecież samym pozostawieniem dziecka w samochodzie pokazujesz, że nie jesteś odpowiedzialny. Pomijając upał. Co zrobisz jeśli ktoś ukradnie spod sklepu Twoje auto? To nie trwa godzinę. Kradzież auta to są sekundy. Zapomnij o alarmach, zabezpieczeniach, gps’ach itp.

 

Wracam do tematu.
Przez ostatnich kilkanaście dni Polskę nawiedziła fala upałów.

 

30 stopni w cieniu nie robi już na nas wielkiego wrażenia.

 

A teraz wyobraź sobie 60 stopni, w pomieszczeniu bez jakiegokolwiek ruchu powietrza, ze słońcem świecącym prosto w twarz. Uwierz mi – nie jest to sytuacja, w której chcesz się znaleźć.

 

Uważasz, że zostawienie auta w cieniu załatwia sprawę? Nie zgadzam się.
Mój test przeprowadziłem w pochmurny dzień. W słońcu było jedyne 33 stopnie.
W ciągu 20 minut w samochodzie zrobiło się prawie 60 stopni. 20 minut to bardzo dużo czasu, ale ja miałem dość już po dwóch. Mimo, że temperatura wzrosła tylko o 2-3 stopnie. Sam fakt braku ruchu powietrza był wystarczającym powodem do chwycenia za klamkę i opuszczenia pojazdu. Ja miałem taką możliwość. Dziecko niekoniecznie sobie z tym poradzi.

 

Mimo tego, że jestem dorosły, byłem dobrze nawodniony i znalazłem się w tym piekarniku na własne życzenie, to trochę się pogubiłem.
Okazało się, że straciłem rachubę czasu, dużo wolniej kojarzyłem, kręciło mi się w głowie i ciężko mi się oddychało. Miałem przekonany, że minęło ponad 30 min. Później, montując film zobaczyłem, że nagrałem 22 minuty materiału!

 

Moje tętno wzrosło z 50-60/min do 120 uderzeń na minutę. 
Po wyjściu z pojazdu i uzupełnieniu płynów (dopiero po ponad 3 litrach wody poczułem się w miarę OK) nie mogłem do siebie dojść przez kilka godzin. Bolały mnie nerki, do łazienki poszedłem dopiero po 5 godzinach(!).
Mimo otwarcia okien i padającego deszczu temperatura wewnątrz samochodu spadła tylko o 0,1 stopnia.

 

 

Obejrzyj film od początku do końca. Wyciągnij wnioski. 

 

 

PS:
Test przeprowadziłem z zabezpieczeniem medycznym.
Przez cały czas trwania testu ratownicy medyczni kontrolowali moje czynności życiowe, a co kilka minut przeprowadzali krótki wywiad mający na celu sprawdzenie moich reakcji.
Nie próbujcie tego w domu. Nie polecam.

 

Grzegorz Majsner
Ratownik medyczny